Produkcja animacji stała się ostatnio trendem. To wyścig na lepszą opowieść, technikę obrazowania, perfekcję szczegółu, wyrazistość oraz indywidualizm bohaterów, czy pewną dozę humoru. Dziś na starcie stoi poważny konkurent – Pixar Studio – twórca niezwykle barwnych i mądrych animowanych opowieści, o czym z pewnością przekonaliśmy się oglądając choćby kultowe „Gdzie jest Nemo?” czy „Walle”. Obecna propozycja już zbiera masę pozytywnych opinii, co cieszy producentów, ale także nas, którzy możemy napawać zmysły owocem czyjejś wyobraźni i najnowszymi możliwościami techniki.
Kilka słów o fabule
Historia rozpoczyna się w legendarnej i epickiej Szkocji. Główną postacią jest księżniczka, nie mająca jednak nic wspólnego ze stereotypową delikatną panną, która podaruje swą rękę silnemu mężczyźnie, po czym będą żyli długo i szczęśliwie. Taki obraz płochej i bezbronnej kobiety odchodzi tu w zapomnienie, a powstaje zupełnie inna kreacja. Merida Waleczna jest porywcza i odważna, doskonale operuje bronią i gotowa jest stawić czoła prawdziwym niebezpieczeństwom, także w postaci groźnych bestii. To opowieść rodem z prastarych przekazów i legend, co sprawia, że jest barwniejsza i ciekawsza.
Informacje
Gatunek: Animacja,Przygodowy
Premiera:
(w Polsce) 17 sierpień 2012 (na Świecie) 21 czerwca 2012
Reżyseria: Mark Andrews, Brenda Chapman
Scenariusz: Brenda Chapman
Muzyka: Patrick Doyle
Obsada Dubbing Pl : Merida – Dominika Kluźniak, Natalia Jankiewicz, Król Fergus – Andrzej Grabowski, Elinor – Dorota Segda, Lord Dingwall – Mieczysław Morański, Lord MacGuffin -Sylwester Maciejewski, Lord Macintosh – Krzysztof Kiersznowski
Gdzie się kończy bajka, a gdzie zaczyna współczesna myśl społeczno – filozoficzna?
Czyżbyśmy widzieli tu echa myśli gender dotyczące przesytu męskich bohaterów, którzy podobnie zresztą jak postaci kobiece, tak bardzo uwikłane są w stereotyp, że nie mają już przed nim ucieczki? Okazuje się jednak, że można, że dobrze jest wyjść poza ramy, pokazać nieco odmienny wizerunek głównego bohatera, w tym przypadku bohaterki i ubrać ją w tak piękne cechy, jak niezależność, samodzielność, bunt, asertywność, indywidualizm itp. Miejmy za uwadze, że film obejrzy znaczna część najmłodszej widowni. Czyżby zatem Pixar chciał delikatnie przekazać pewną myśl, że na początku jesteśmy uniwersalną istotą ludzką, a dopiero potem płcią, która rozpoczyna grę o zachowanie własnej tożsamości pośród dość stypizowanych i stereotypowo określonych zasada naszej egzystencji?
Worek z myślami na temat „Meridy Walecznej” został otwarty.
W związku z opowieścią o Walecznej nasuwa mi się kilka innych myśli. Coraz wyraźniej widać, że zapotrzebowanie społeczne na piękne i mało rozgarnięte księżniczki spada. I nie myślę tak wyłącznie po tym, czego dokonuje Kate, obecna księżniczka i żona angielskiego księcia Williama, która raz po raz stara się (być może całkiem nieświadomie) złamać stereotyp myślenia o rodzinach królewskich, księżniczkach i kobietach w ogóle. Bo czy Anglicy nie wydają się być zachwyceni postacią Kate, która ubrania zakupuje w sklepach sieciowych i pragnie mieć także duży wpływ na decyzje, jakie stają się udziałem jej męża? O jakże daleko jesteśmy od czasów sufrażystek i kształtowania się całego ruchu o prawa kobiet. To jednak nie wszystko, ponieważ Pixar w kreowaniu własnych bohaterów (nie tylko kobiecych) stawia na aktywność. Posiadać umiejętności; kształtować własne talenty; a nawet czysto fizycznie, po prostu się poruszać, to wszystko, co da nam radość, niezależność, ukształtuje naszą tożsamość – zdaje się nawoływać Pixar. Dość już ery konsumpcji, lenistwa i gier komputerowych. Już Walle miał być przykładem zgubnych skutków zanadto posuniętej techniki, wiary w urządzenia i mechanizmy, potrzeba powrotu do starych prawd i myśli, a nade wszystko do natury. Taka to jest opowieść, przesycona historią, legendarnymi postaciami. Wciąż łatwo rozpoznać, za jakim bohaterem podążać, który system wartości jest słuszny, jednak nie zapominajmy, że to bajki, które mają być czytelne dla najmłodszych widzów. Mimo całego swego dydaktyzmu, jakie przedziera się spomiędzy zachowań i słów bohaterów, nie są oni czarno – biali, a bynajmniej starają się nie być. Przyszła zatem era, kiedy filmy tworzy się z całym zachowaniem odpowiedzialności nie tylko za technikę obrazu, ale także za kształtowanie postaci oraz mądre kreowanie fabuły. We współczesnym kinie nie ma już miejsca na bylejakość czy jednopłaszczyznowe ujęcia. Każdy poziom produkcji filmu czy animacji musi prezentować wysoką jakość.
Rosnąca jakość filmów animowanych.
Na uznanie zasługuje konstrukcja samej opowieści, także chęć obrazowego przedstawienia szkockiej rzeczywistości, mimo że wciąż mamy do czynienia z baśnią, to jednak dzięki Meridzie Walecznej mniej lub bardziej poznajemy zwyczaje i kulturę życia w dawnej Szkocji. Wszystko przyprawione odpowiednią dozą błyskotliwego humoru zdaje się być strzałem w dziesiątkę i dość sporym wyzwaniem dla tych, którzy odważą się produkować kolejne animowane opowieści. Pixar zaprezentował fragment swojej receptury na film i produkcję animacji. Nie da się odmówić mu w tym względzie umiejętności, biegłości, a nawet pewnego mistrzostwa, jednak można mieć pewność, że to jeszcze nie koniec, bo ambicja producentów sięga o wiele wyżej, niż kiedykolwiek komuś śniło się w legendarnej Szkocji, Walii, Anglii, czy nawet szlacheckiej i rubasznej Polsce.
Should we do this? – Gaaa, NOOO!
Podsumowując już i pozwalając odetchnąć od powyższych przemyśleń przytoczę słowa reżysera Meridy Walecznej – Marka Andrewsa, które wydają się mi być idealną puentą. Podczas pracy nad filmem targany sprzecznymi uczuciami, czy warto zrobić ten film, czy na pewno zanimować tę właśnie opowieść, kilkukrotnie odpowiadał sobie: Nie!
„Should we do this? – Gaaa, NOOO!”
Otóż produkować takie filmy Panie reżyserze! Produkować, a będziemy za nie po prostu wdzięczni…
Merida waleczna (Brave) w USA zadebiutowała w nowej technologii Dolby ® Atmos ™. Najnowszy system dźwiękowy Dolby stanowiący kompletną platformę end-to-end audio, jak zapowiadają twórcy – to nowa, rewolucyjna platforma audio o większej mocy, dająca większą kontrolę nad bardziej przestrzennym i realistycznym rozmieszczeniem dźwięku w kinie.
Tapety na komputer Merida Waleczna 3D
- Brave 1 # HD16:9
- Brave 2 # HD16:9
- Merida i Angus # HD16:9
- Król Fergus # HD16:9
- Trojaczki # HD16:9
- Wiedźma & Kruk # HD16:9
- Królowa Elinor # HD16:9
- Lord i syn MacGuffin # HD16:9
- Lord i syn Macintosh # HD16:9
- Lord i syn Dingwall # HD16:9
- Merida Łuczniczka # HD16:9
- Merida Łuczniczka # HD16:9
- Angus # HD16:9
- Niedźwiedzie trojaczki # HD16:9
- Fergus i Elinor # HD16:9
O, a już się bałem, że Pixar też zacznie, wzorem innych wytwórni, kręcić tylko i wyłącznie sequele… A tu coś w pełni nowego, wow. „Merida Waleczna” zapowiada się na razie świetnie – fajny zarys fabuły i niezły design postaci (ta uśmiechnięta wiedźma!). Ciekawe, czy dorówna „Gdzie jest Nemo?” i „Potworom i spółce” – bo to chyba najlepsze dotąd filmy Pixara.
a jeszcze nie widziałeś tego filmu?
może troszkę zgaszę Twój zapał. Oglądałem ten film w kinie i powiem, że był straszny. Początek filmu szczególnie inteligentny: rodzice wysyłają 3-4-letnią córkę samą po strzałę z łuku do ciemnego lasu, gdzie grasuje bardzo niebezpieczny niedźwiedź – naprawdę szacun za odwagę dla
rodziców. W ogóle film był straszny, niby dla dzieci, bo te zwiastuny w telewizji takie wesołe i kolorowe, a w kinie zupełne przeciwieństwo. Połowa filmu dzieje się w ciemnym gęstym lesie. Czarno-białe kolory przez cały czas, jedynie włosy Meridy rude. Głównym motywem
filmu jest w ogóle przemoc, ciągle jakieś bójki, itp. Większość osób na sali to były dzieci w wieku 3-10 lat, które były po prostu przerażone! Przez pół filmu odwracały się, zasłaniały oczy, itd. Film był bardzo nudny, mało było w nim zabawnych momentów i był strasznie przewidywalny. Ogólnie to film mi się bardzo nie podobał, dlatego moja ocena to 4/10. Naprawdę nie polecam oglądania tego filmu.
Hehe, czekałem, aż będzie w jakimś kinie w tanie środy za 5 złotych ;). Nie była to raczej produkcja, którą chciałem obejrzeć w pierwszej kolejności i w normalnej cenie.
Początek brzmi jak opowieść o Czerwonym Kapturku z rudą grzywą zamiast kapturka i ze strzałą zamiast babci, tyle że znacznie nudniejsza. Hm, z tego, co piszesz, wynika, że to nie jest ani film dla dzieci, ani dla dorosłych? Szkoda, że nie mam żadnego znielubionego siostrzeńca, wziąłbym go do kina za karę 😉