everestposter everestposter

„Everest 3D” – wyprawa na Dach Świata

Mount Everest nie jest tylko górą, lecz geologicznym ucieleśnieniem mitu, z którym człowiek chce się zmierzyć. Ale kiedy odważysz się uszczknąć jego kawałek, nie bądź zdziwiony, że dostałeś dużo więcej niż pragnąłeś” – powiedział Jon Krakauer po powrocie z tragicznej w skutkach wyprawy, która stała się kanwą książki, a następnie filmu fabularnego „Everest”. Pisarz, świetny wspinacz, znalazł się pod Everestem na zlecenie magazynu „Outside” w celu napisania artykułu na temat rosnącego w niekontrolowanym tempie zjawiska komercjalizacji Mount Everestu.

Pojechał więc w Himalaje jako klient Roba Halla, 35-letniego Nowozelandczyka. Hall wszedł na Everest pięć razy w latach 1990-1996, oraz jako najbardziej szanowany wysokogórski przewodnik świata, wprowadził na szczyt czterdziestu dwóch klientów (w filmie został określony przez innego przewodnika, Scotta Fischera, jako „niańka” – która troszczy się i pomaga każdemu). Tuż obok jego zespołu działa komercyjna wyprawa Scotta Fischera, 40-letniego Amerykanina o legendarnej wytrzymałości i motywacji do wspinania, który w 1994 roku zdobył Everest bez tlenu, a także dwóch innych wypraw: brytyjskiej i południowoafrykańskiej. Ekspedycje doświadczone stwarzają mniejsze zagrożenie dla innych, nowicjusze często są zdania, że góra nie tylko jest dla wszystkich, lecz także do zdobycia dla zupełnie nieprzygotowanych wspinaczy. W filmie czy też w książce mamy okazję poznać też południowoafrykańską grupę, która ma za nic inne ekspedycje i prze na szczyt z zupełną obojętnością i chamskimi zagrywkami przewodnika. Takie akcje nie powinny mieć miejsca na terenie, gdzie każda minuta się liczy, gdzie każdy może zginać. Mimo ogromu doświadczenia, ani Hall, ani Fisher nie przeżyli potwornej burzy, która rozpętała się na Evereście 10 maja 1996 roku. W czasie zejścia zginęło wtedy 8 osób, a kilka kolejnych zostało rannych. Była to jedna z największych tragedii w historii himalaizmu.

Rob Hall (Jason Clarke) Najwyższa góra świata do 1953 roku skutecznie opierała się wszelkim próbom jej zdobycia: statystycznie jeden z czterech himalaistów, który dociera na szczyt, ginie w drodze powrotnej. 29 maja 1953 roku miało miejsce pierwsze wejście na Mount Everest. Odkąd w 1985 roku pierwsi, słabo wyszkoleni, ale bogaci, turyści zostali doprowadzeni na szczyt, wielu znudzonym bogaczom zaczęło się wydawać, że także mogą postawić nogę na Dachu Świata. Przewodnicy chełpili się, że mogą spełnić marzenie każdego, kogo stać. Wystarczy mieć 65 000 dolarów. W 1996 roku doświadczony alpinista, wspomniany wyżej Rob Hall, którego w filmie gra Jason Clarke, organizuje kolejną wyprawę. Pod swoje skrzydła bierze kilkoro ludzi, między innymi: chełpliwego Teksańczyka (Josh Brolin), listonosza (John Hawkes) oraz japońską bizneswoman (Naoko Mori), która hobbystycznie wspina się na ośmiotysięczniki (jak mówi w filmie: sześć zaliczonych, pozostał jej już tylko jeden). Oczywiście osobą, która przeżyła i opisała całą wyprawę, był Jon Krakauer. Początkowo nic nie zapowiada kłopotów. Pogoda dopisuje, ekwipunek działa bez zarzutu, a napoje wyskokowe, serwowane wieczorami w bazach przystankowych, pozwalają odreagować trudy podróży. Na ośnieżonym Dachu Świata, gdzie rozrzedzone powietrze, niskie ciśnienie i jeszcze niższe temperatury tworzą morderczą mieszankę, przygoda życia może się jednak szybko zmienić w dreszczowiec. Jak mówi jedna z postaci w filmie: „ostatnie słowo zawsze należy do góry”.

Cena za lekceważenie przyrody

Przez trzydzieści lat żadnej z piętnastu wypraw nie udało się zobaczyć szczytu, a trzynaście osób przypłaciło atak na górę życiem. Wielu himalaistów twierdziło wtedy, że wysokość szczytu i warunki atmosferyczne panujące w danym momencie uczyniły go dla człowieka niemożliwym do zdobycia. Z tym samym zmierzyli się także polscy himalaiści, którzy zainspirowani zwycięstwem Hillary’ego i Norygaya, postanowili dokonać pierwszego wejścia na Everest zimą. Jak wspomina uczestnik wyprawy, Leszek Cichy, każdego dnia musieli obalać mit o tym, że nie ma życia zimą w Himalajach powyżej ósmego tysiącznika. Niemożliwego udało im się dokonać 17 lutego 1982 roku o godz. 14:40 czasu miejscowego. Martyna Wojciechowska, która sama zdobyła Mount Everest w maju 2006 roku, opowiada, że w trakcie wędrówki na szczyt zachodzą w organizmie takie reakcje fizjologiczne i następuje nagromadzenie emocji, które sprawiają, że nie sposób tak spokojnie się rozejrzeć i pokontemplować widoki Dachu Świata.

Rob Hall (Jason Clarke) W wywiadzie dla RMF24 Ryszard Pawłowski, polski himalaista, który najwyższą górę świata zdobył 5 razy, wspomina (przytoczę kilka krótkich wypowiedzi) „…błąd został popełniony; to zostało uwypuklone również w filmie „Everest”. Dwa zespoły komercyjne, zespół Roba Halla i Scotta Fishera, rywalizowały ze sobą o to, kto wprowadzi więcej uczestników. Wtedy były to wyprawy bardzo komercyjne, ale też bardzo drogie i zależało im na pierwszeństwie. Była to swoistego rodzaju rywalizacja i zlekceważono pewne objawy, sygnały, które dawała góra: że uskok Hillarego był nie przygotowany. Jak podeszli, to dopiero się okazało, że tam nie ma lin, że nie zostały powieszone zabezpieczone przez szerpów. Rob Hall również zlekceważył troszkę tę godzinę alarmową, o której miał się wycofać ze swoimi klientami… (…) Na mnie zrobiło wrażenie przedstawienie, bardzo realistycznie tego, co tam się wydarzyło. Bo oczywiście znałem fakty, czytałem książkę Jona Krakauera, który był uczestnikiem wyprawy, «Wszystko za Everest» i muszę powiedzieć, że zostało to bardzo realistycznie odtworzone. To, co się tam działo, dramaturgia, która prawdopodobnie w podobny sposób występowała. Te fakty zostały bardzo realistycznie przedstawione. Ale olbrzymie wrażenie wywarło na mnie również przedstawienie samej góry, samego Everestu i warunków, w jakich to się działo – bardzo realistycznie. Widać, że było to robione zarówno na stokach Everestu, jak i pewnie bardzo dobrze przygotowane w studio. Ja, mimo że byłem w wielu trudnych sytuacjach, czasami dramatycznych, to muszę powiedzieć, że byłem pod wrażeniem tego filmu. Mógłbym powiedzieć troszkę przekornie, że więcej się na tym filmie bałem niż podczas pięciu swoich wejść na Mount Everest. (…)”.

Mnie osobiście film powalił, wywarł na mnie olbrzymie wrażenie. 3D bardzo zadowalające, przedstawiony krajobraz piękny, a zarazem przerażający. Jak najbardziej mógłbym ten film polecić każdemu. W mojej osobistej skali ten film ma ocenę 9/10.

Jake Gyllenhaal, Michael Kelly i Josh Brolin

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *