Ciężko znaleźć na świecie osobę, która nie wiedziałaby czym jest taniec. Każdy ma jego własną definicję, nawet jeśli nie potrafi opanować tej sztuki to coraz większa liczba osób potrafi od razu rozpoznać dany styl tańca, a nawet go opisać. A wszystko dlatego, iż ostatnimi czasy stał się niezwykle modny. Dowodem tego są cieszące się niesłabnącą popularnością programy telewizyjne typu „You Can Dance”, „Taniec z gwiazdami” czy „Got to Dance” w których uczestnicy w zaaranżowanym show walczą o przejście do kolejnych etapów.
Także w kinach co jakiś czas możemy oglądać filmy związane z tańcem. Wymienić tu można, chociażby „Dirty Dancing”, „Zatańcz ze mną”, kolejne części „Step Up”, „StreetDance 3D”, czy naszą rodzimą produkcję „Kochaj i Tańcz”.
Już za kilka dni, dokładnie 13.04 2011 na ekranach naszych kin zagości sequel „StreetDance 2 3D”, kontynuacja brytyjskiego filmu muzycznego z 2010 roku .
Pierwsza część tego obrazu była nie tylko pierwszym filmem tanecznym zrealizowanym w technice trójwymiarowej, ale także pierwszym europejskim filmem aktorskim zrobionym w tej technice. Max Giwa i Danii Pasquini, zadowoleni z popularności swojego debiutanckiego dzieła postanowili stworzyć kolejną część tego muzycznego melodramatu. Czy druga część spodoba się fanom tak jak pierwsza? Czy format 3D w tego rodzaju produkcjach pomaga czy szkodzi? Odpowiedzi na te i inne pytania poznamy już niebawem.
Kilka słów o fabule:
Na jednym z występów tanecznych nasz główny bohater Ash odnosi sromotną porażkę i zostaje wyśmiany przez amerykańską załogę Invincible. Ash próbuje jednak odzyskać honor i wraz z nowym kolegą Eddim próbują założyć grupę składająca się z najlepszych tancerzy. Jednak, aby to uczynić muszą wybrać się w podróż po największych miastach Europy. Po drodze napotykają na piękną tancerkę flamenco Evę. Co z tego wszystkiego wyniknie? Kolejny romans czy złamane serce?
Dania Pasquini o filmie:
Bardzo zależało nam, aby ukazać w filmie dwa zupełnie różne tańce pochodzące z dwóch odmiennych światów, a mianowicie street dance i balet. Oba te style połączone razem prezentują się imponująco. Chcieliśmy pokazać młodej publiczności, która może być nieco uprzedzona do baletu, że jest to bardzo fajna rzecz. W tym też celu zebraliśmy załogę, która miała własne poczucie stylu. Szkoleniem zajmował się nasz znakomity choreograf Will Tucker, który dał nam wgląd w życie studentów baletu. „StreetDance” był moim pierwszym filmem fabularnym, mimo że mam dwudziestoletnie doświadczenie w tworzeniu teledysków. Dlatego też jest on dla mnie czymś wyjątkowym. Sukces jaki odniósł „StreetDance 3D” był dla nas prawdziwym szokiem, tym bardziej, że byliśmy pierwszymi, którzy odważyli się połączyć w brytyjskim kinie taniec z technologią 3D. Stało się dla nas jasne, że w przypadku kontynuacji musimy wymyślić nową taneczną fuzję – taką, jakiej jeszcze w kinie nie było. W przeszłości pracowaliśmy z Maxem przy choreografii tańców latynoskich i byliśmy pewni, że będziemy mogli podołać temu zadaniu. Jesteśmy naprawdę dumni z naszego wspólnego filmu.
Producent James Richardson:
Zaczęło się od tego, że usiedliśmy razem i przeanalizowaliśmy wszystkie opcje, dzięki którym mogła powstać część druga. Wiedzieliśmy, że jesteśmy w stanie zrobić po raz kolejny coś wyjątkowego. Sama myśl o tym, że porywamy się z kontynuacją filmu była już dość przerażająca. Cały kolejny proces stał się później czymś naturalnym, czymś co już widzieliśmy i co przeżyliśmy. Byliśmy zgodni co do tego, by kolejny raz połączyć rożne style taneczne. Jest to sprawdzona już formuła, pojawiająca się w wielu filmach tego typu. Po udanym, wcześniejszym połączeniu hip hopu i baletu zdawaliśmy sobie sprawę z tego, że teraz musimy pokazać coś nowego. Pewnego dnia Dania wysłała mi video z ludźmi tańczącymi salsę na ringu bokserskim. Ten taniec zawsze kojarzył mi się z salą balową, pięknymi sukniami i eleganckimi garniturami, a nie z ringiem. Byłem tym jednak niezmiernie oczarowany. Doszliśmy do wniosku, że warto nakręcić film nieco dojrzalszy (ponieważ fani pierwszej części już dorośli), przy okazji nie ujmując mu efektywności, którą widzieliśmy w części pierwszej.
„StreetDance 3D” okazał się przełomowym filmem w Wielkiej Brytanii, będąc przy okazji jednym z najbardziej dochodowych filmów tanecznych. Filmy taneczne zawsze przedstawiają zderzenie stylów i zderzenie osobowości, które w pewien sposób się przyciągają i uzupełniają.
Większość aktorów, np. George Sampson dobrana została z brytyjskiej edycji programu „Mam Talent” („Britain Got Talent”). Zabieg ten podziałał jak najbardziej na korzyść filmu. Widać, ale przede wszystkim czuć w nim pasję i szczere oddanie tancerzy. Różnorodność sekwencji tanecznych połączonych z baletem/salsą, przy bardzo dobrze dobranej ścieżce dźwiękowej jest rewelacyjna.
Reżyserski duet Max Giwa i Danii Pasquini od samego początku do roli Evy – mistrzyni salsy, chciał zatrudnić Sofię Boutellę, określaną mianem „królowej hip-hopu” (Sofia to gwiazda tanecznych reklam firmy Nike oraz teledysków Madonny takich jak „Hang Up” czy „Sorry”). Na szczęście zamysł ten udało im się zrealizować. Będziemy mogli podziwiać piękną tancerkę we wspomnianej roli.
„StreetDance 2 3D” to pozycja obowiązkowa dla wszystkich wielbicieli tańca i wszystkich nim zainteresowanych. Ktoś mógłby powiedzieć, że scenariusz, fabuła czy aktorstwo w filmie są strasznie banalne. Oczywiście na to wszystko można przymknąć oko. Wiadomo, że występy na planie zdjęciowym nie należą do łatwych, a bohaterowie nie są profesjonalnymi aktorami.
Jeśli chodzi o 3D, to niestety tak jak przy pierwszej części nie wnosi on nic nowego do filmu. Film równie dobrze się można oglądać w 2D. Obraz ukaże się w RealD 3D, Xpand 3D oraz Dolby 3D.
Około 2 tygodnie temu byłem z dziewczyną na tym filmie w multikinie. Film na prawdę pierwsza klasa. Muzyka super – Najbardziej podobały mi się fragmenty, gdzie tańczyli na ringu (ona z tą swoją ekipą).